Terrorystyczny atak na World Trade Center i Pentagon rozpoczal „wojne IV generacji” – kulturowo-cywilizacyjny konflikt wykraczajacy poza klasyczna triade von Clausewitza: rzad-armia-narod.
W wojnach I generacji potykaly sie skoncentrowane masy ludzkie z dala od spokojnego zaplecza, a zwyciestwo zalezalo od zdobycia terenu przeciwnika. Byla to konfrontacja armii wystawionych przez panstwa narodowe.
II generacje wojen charakteryzowala zmasowana sila ognia z ograniczona mozliwoscia przenoszenia srodkow razenia na tyly wroga, a o powodzeniu decydowalo opanowanie lub zniszczenie aglomeracji miejskich o duzym znaczeniu politycznym i przemyslowym. W totalnych konfliktach zmagaly sie narody panstw polaczonych w koalicje.
Osia wojen III generacji byla zdolnosc manewrowa oraz uzbrojenie umozliwiajace precyzyjne atakowanie wybranych celow, glownie osrodkow dowodzenia, komunikacji i lacznosci. Uczestnikami krotkich operacji o duzej intensywnosci byly sily ekspedycyjne ponadnarodowych sojuszy.
Trzy pokolenia konfliktow miescily sie jeszcze w ramach kanonu von Clausewitza. Obecnie rzady narodowe w coraz wiekszym stopniu czynia sie podleglymi organizacjom ponadnarodowym. Jednoczesnie trwa proces atomizacji panstw na regiony, klany i grupy interesow. Armie wpisane zostaly w struktury sojuszow wojskowych, ktorych statuty ograniczaja suwerenny monopol panstwa nad narodowymi silami zbrojnymi. Rozmyly sie granice miedzypanstwowe i dokladnie nie wiadomo, czego armie maja bronic. Migracje ludnosciowe zatarly klarownosc narodowych podzialow, a lojalnosci grupowe (np. obroncow srodowiska naturalnego lub pilkarskich kibicow) maja czesto transgraniczny charakter.
W dyskusjach nad spodziewanym ksztaltem wojen czwartej generacji zakladano, ze bedzie to raczej starcie idei i informacji niz stechnicyzowanych srodkow razenia, polem walki stanie sie ludzka swiadomosc, powodzenie bedzie zalezne od opanowania zasobow wiedzy i informacji przeciwnika, a stronami konfliktu beda ponadpanstwowe i ponadnarodowe formacje kulturowo-cywilizacyjne. Minione tygodnie potwierdzaja te zalozenia. Jestesmy swiadkami „dzihadu z McSwiatem”, ktory uderza asymetria:
Z jednej strony: |
Z drugiej: |
Jak widac, w wojnie czwartej generacji trudno o tradycyjny cel, ktory mozna obezwladnic i zniszczyc ogniem, a walka toczy sie glownie w psychologicznym wymiarze, co wymusza zmiane sposobu myslenia. Konwencjonalne myslenie wojskowe i policyjne jest reaktywne – na rozkaz lub na wiadomosc o popelnieniu przestepstwa. Teraz konieczne jest myslenie aktywne – przewidywanie, wyprzedzanie i neutralizowanie zamyslow przeciwnika oraz likwidacja obszarow spolecznego poparcia dla jego dzialan. Organizacja terrorystyczna nie moze przetrwac dlugo bez zaplecza sympatykow gotowych wesprzec ja lub oslonic w imie wspolnych idealow. W walce z „Baza” konieczna jest neutralizacja spolecznego poparcia dla Osamy bin Ladena i stopniowa eliminacja autonomicznych ugrupowan tworzacych siec aktywnych lub uspionych komorek dzialajacych, jak sie sadzi, w kilkudziesieciu krajach. Tradycyjne, wielkie i zhierarchizowane, sily bezpieczenstwa sa w takiej walce bardziej obciazeniem niz pomoca. Skuteczniejsze moga byc nieliczne, sprawne, szybko adaptujace sie do zmian instytucje, zdolne innowacyjnie wykorzystac mozliwosci nowych technologii. Panstwo lub organizacje ponadpanstwowe moga je wspierac udostepniajac dyplomatyczne, informacyjne, ekonomiczne i wszelkie inne srodki psychologicznego oddzialywania na spolecznosci, stanowiace aktywne badz potencjalne zaplecze terrorystow, przy jednoczesnej mobilizacji psychologicznej wlasnych spoleczenstw i rozbudzaniu swiadomosci zagrozen. W wojnie IV generacji wszyscy sa „zolnierzami”. Rozne sa tylko zadania – od uwaznej obserwacji otoczenia, po fizyczna walke z przeciwnikiem.
dr Rafal Brzeski